Klub Górski "OLIMP" AWF Wrocław




Mam taki moment że zasypiam niemalże w marszu. Gdyby ktoś prowadził mnie w tym momencie za rękę mógłbym iść i spać jednocześnie. Na szczęście taki stan nie trwa zbyt długo i wkrótce jest znowu ok docieramy na miejsce jako 42 ekipa czas 6h 52 min. Zaczyna powoli świtać, wyłączamy czołówki. Teraz rezygnujemy z postoju , idziemy twardo dalej do następnego pkt jakim są sztolnie.
Tutaj czeka na nas pierwsze zadanie specjalne tzw. eksploracja sztolni. Zadanie polega na znalezieniu 2 ukrytych pkt kontrolnych.
Na mapie mamy zarys sztolni ale i tak niewiele nam to daje bo pkt musimy szukać i tak na ślepo. Pkt znajdujemy po parunastu minutach , wychodzimy ze sztolni i chwile odpoczywamy. Tu jeden z niewielu pkt gdzie czeka na nas coś do picia. Tutaj akurat ciepły isostar, całe 2 kubeczki na łebka - dobre i to. Miejsce 34 czas 7 h 46 min 29 km 600 m.n.p.m.

Po kilkuset metrach słyszę pyt od Tomka" Nosek , gdzie twoje kije? " Cholera...zapomniałem. Muszę się wracać. Rzucam szybko mapnik plecak i biegnę co sil z powrotem .
Tak sprint po tylu km to wierzcie nic przyjemnego, dobiegam łapię kije i gonię teraz za chłopakami, cholera x 2 - nie chciało im się poczekać . Muszę biec dalej...ojej czyżby kolano się odezwało...na szczęście niedługo ich dościgam tempo wyrównuje i jest już ok. Teraz zmierzamy do bazy w Kowarach. Droga jest prosta asfaltem przez wiochy. Idąc kombinujemy z Kamilem jaką taktykę obrać na kolejne odcinki.
Przewaga pierwszego zespołu jest już poza naszym zasięgiem, ale miejsca naste jak najbardziej. Kombinujemy , że jeżeli w Kowarach nie zostaniemy długo góra pół godziny, to na starcie wyprzedzimy parę ekip. Z dobrymi humorami idziemy dalej. Kombinować to my sobie możemy. Do bazy docieramy zmordowani jak psy, 34 km czas 8 h 50 min poz 34.

Pozostajemy ponad godzinę... Najgorzej jest usiąść i się chwilę rozluźnić, gdy tylko człowiek ostygnie, rozleniwi się zebrać się znów do marszu jest niewyobrażalnie ciężko . Wyciągam kurczaka kupionego wcześniej w Auchan.
Smakuje niesamowicie. Kamil wyciąga naleśniki . dzielimy się , jemy pijemy chwile jeszcze siedzimy i przesiadka na rowery. Strasznie się balem tego odcinka ze wzgl na moje rowerowe przygotowanie.
Na szczęście rowerek jest całkiem niezły więc przyzwyczajam się w miarę prędko i zanim się oglądam już pedałujemy do pierwszego pkt jakim jest wieża widokowa obok miejscowości Bukowiec.

Droga na mapie wygląda prosto- cały czas asfaltem w pewnym momencie odbijamy w prawo i jesteśmy niemalże na miejscu. Lecz my robimy to nieco inaczej.
W tym momencie przegraliśmy rajd. Tylko ja miałem mapę .Za nami też jedzie jakaś ekipa. W pewnym momencie przed mostkiem droga odbija w prawo i tam jedzie ta ekipa .Zauważam to zatrzymuje się i wołam chłopaków. Zawrócili dojechali do mnie.
Zerkam na mapę i z moich wyliczeń wynika, że droga powinna odbić dalej w prawo że to za szybko(nie uwzględniam skali mapy). Więc ruszamy dalej.
Jedziemy i jedziemy do kolejnej wiochy jest kawał drogi a ta Kostrzyna ciągnie się i ciągnie okropnie . Pytamy się o drogę ale nie za bardzo ludzie udzielają nam dokładnych informacji.

Jakiś facet mówi że możemy skręcić w prawo i jechać przez las ale z mapy wynika ze to miał być asfalt więc jedziemy dalej. Jakaś baba mówi że musimy się wrócić, ale kto by tam baby słuchał... 90% z nich ma problemy z rozróżnieniem prawej i lewej strony a co dopiero mówić o nawigacji Lądujemy w Łomnicy. No i mamy swoją nawigację.
Przejechaliśmy...pisząc to teraz zastanawiam się jak można było być tak głupim tylko, że wtedy to wyglądało nieco inaczej trochę szybciej…eh. Patrzymy na mapę obmyślamy objazd, decydujemy, że pojedziemy przez Karpniki. W tym momencie dowiaduję się, że na tamtym mostku gdy chłopaki zawrócili, widzieli znak ładny zielony z napisem BUKOWIEC 1 KM... dlaczego właściwie nikt tego głośno nie powiedział nie wiem do tej pory .
Jeden kilometr a my już dziesiątki.

Nikt nie wierzy w to co się stało. Złość, ale nikt na siebie nie krzyczy...po prostu zdarza się i jedziemy dalej .
W końcu znajdujemy tę wierze czas 11h 40 min poz 46. Zrobiliśmy na tym odcinku dużo za dużo km i straciliśmy dużo za dużo sil. Kierujemy się dalej do góry Witosza.
Decydujemy się jechać bardzo wysoko, prawie do Jeleniej i przebić się przez osiedle Orzeszkowej na drogę prowadzącą w dół. Osiedle jednak okazuje się nie tak proste i schematyczne jak na mapie



kolejna strona

<
>


> >
Autor strony: Adam Kozub "Buzi"
emeil: buzok1111@wp.pl

aktualny status na GG