Relacja z Rajdu Bergson Winter Challenge 2006r
W wyprawie wzieli udizał nasi klubowicze:
Marcin Nosek i Irek Kałdowski.
Relacja napisana została przez Marcina, zamieszcza w niej swoje własne węwnętrzne przeżycia, związane z udziałem w Rajdzie BWC...
Prawie jak harpagani
Wszystko zaczęło się rok temu gdy to Rudi z Mrozem wystartowali w BWC czyli Bergson Winter Challenge , jednym z największych zimowych rajdów europy. Przyznam szczerze ze na początku podszedłem do tego z dużym dystansem...ponieważ jaka przyjemność można czerpać z biegania nocami po lesie i jeszcze żeby za to płacić...???
Nie. Z opowieści Rudiego i czytając jego relacje pomyślałem ze to wręcz idiotyzm no ale cóż chłopaki do najnormalniejszych nie należą wiec niech im będzie..;) Kilka razy później wracaliśmy z Adamem do tego tematu np. po powrocie z Monte Rosy (kto wie ten wie w jakże miłych okolicznościach)z jego opowieści wynikało iż jest to mordercze wyzwanie
nie pozostawało nic innego jak tylko spróbować.
Oczywiście gładko pójść nie mogło na początku problemy z partnerem (tudzież partnerka najpierw miałem startować z Adaśkiem nie udało się ze względu na jego wyjazd do Anglii, który później i tak się przesunął. Później próbowałem namawiać jeszcze parę innych osób ale jak to w życiu bywa zawsze k... cos ;) w końcu Buzok albo Rudi podsunął mi typ na Irka , który ponoć bardzo chciał wystartować w tym rajdzie Irek Kałdowski były panczenista kolarz mocny chłop jednym słowem. Wiec dzwonie do Irka pytam stary chcesz ze mną wystartować w BWC ? Irek- "pewnie" no i zaczęło się w końcu układać chwile później dostaliśmy dofinansowanie z uczelni trochę problemów ze skompletowaniem sprzętu pozostało się tylko zarejestrować.
Trzeba było mieć takie durnoty jak światło chemiczne folie NRC linki piętnastometrowe czy lusterko 20 cm kwadratowych do diabła. Kto wie co to jest światło chemiczne czy skąd ja mam mieć lusterko po co mi lusterko
z rowerem tez nie było prosto, pożyczyłem w końcu od kuzyna
fajnie pięknie tylko ze pożyczyłem go od kuzyna 2 dni przed startem i przejechałem na nim w sumie jakieś no powiedzmy 1000 m. Temat kondycja brzmi mniej więcej tak w sumie przez 3 m-ce udało mi się przebiec może w sumie ok. 100- u kilometrów
masakra
trochę się przestraszyłem że będę pewnie odstawać
no ale cóż ..na strachu się skończyło. WLOŻYLEM W TO NAPRAWDE DUZO SILY. CALE PRZYGOTOWANIA TRWALY KROTKO INTENSYWNIE I SPRZĘTOWO. pamiętam jeszcze jak jadąc rozmyślałem
Niesamowite uczucia mną miotały. Jedziesz sam. W głowie burza myśli...czy wszystko wziąłem czy niczego nie zapomniałem czy damy radę czy Irek ma wszystko jak to będzie jak to się wszystko skończy. Wiem jedno,na pewno nie przerwę rajdu , walczę do końca .Takie jest postanowienie. Nie ważne są miejsca , ważne aby rajd ukończyć. Taki stawiam sobie cel.
Krótkie zakupy w Auchan przed wyjazdem i dawaj na Jelenią. Wyjeżdżam na autostradę, jestem sam. Wskazówka prędkościomierza powoli się unosi . Trójka 60 km/h Iron Maiden dobrzmiewa z głośników, wyprzedzam autobus. Czwórka 90km/h słupki z boku zaczynają zlewać się w jedność , rozpoczyna się piękna solówka na gitarce . Wrzucam piątkę ,paczka trzydzieści na liczniku , nagły przyjemny dreszcz emocji przechodzi mi po plecach. jadę jak na spotkanie z czymś niesamowitym. Czuję podniecenie i obawę, czy wszystko się powiedzie ,strach na myśl że mogłem czegoś zapomnieć... radość że zrobię coś mocnego tak sunę sobie gładko i przyjemnie. Rozpoczyna się Moja Walka Moja Wojna.
!!!! Budzę się , roboty drogowe minąłem zjazd na Jelenią Górę !!! Dzwonię do Adaśka, krótkie info jak mam jechać dalej. Coś mi się jednak nie podoba wiec jadę po swojemu. Nie wziąłem mapy, nie wiem tak naprawdę jak mam jechać.Widzę stojącego ojca z córką.
Łapią stopa. W zamian za info podwożę ich. Jadę dalej , biorę znowu kogoś na stopa autostopowiczkę. Ta mi znowu cherla kicha i kaszle / super z uwagi na moje